SPACER PO WIRTUALNYM SZCZYTNIE

Spacer po wirtualnym Szczytnie

Od kilku dni użytkownicy komputerów, notebooków, laptopów, tabletów, czy wreszcie komórek z internetem mogą dokonywać wirtualnych spacerów po co ciekawszych miastach Polski, w tym po Szczytnie. Jest to możliwe dzięki nowej internetowej aplikacji Google Street View. Zdjęcia do programu wykonywano w maju ubiegłego roku, ze specjalnych pojazdów - fot. 1. Samochody te wyposażone były w panoramiczne kamery i inny sprzęt służący do robienia zdjęć obejmujących perspektywę nieomal 360o. Samo korzystanie z Google Street View jest proste.

Ulice, po których można spacerować są wyróżnione kolorem niebieskim. Do zmian kierunku marszu służą białe strzałki, zdjęcia możemy także obracać w pionie i poziomie. Cały proces tworzenia GSV był dość skomplikowany i to zajęło twórcom tyle czasu, że program funkcjonuje dopiero od niedawna. Poza tym nie jest jeszcze całkowicie dopracowany. Zdarzają się pewne niedociągnięcia, nie wszystkie osoby są anonimowe (nie każdy przechodzień ma zamazaną twarz). Poza tym spaceruje się bez przeszkód, można też uzyskać spore przybliżenia – przyjrzeć się detalom na budynkach, czy ulicach lub chodnikach. „Kurek” wybrał się na mały wirtualny spacer ul. Ogrodową, gdzie pod numerem 30/2 znajduje się siedziba naszej redakcji

- fot. 2. Budynek widać wyraźnie, również parkujące pod nim samochody, ale niestety, nie da się wejść do środka, aby np. zlecić wydrukowanie ogłoszenia, kupić gazetę, czy przedstawić swoje problemy. W tych i podobnych celach trzeba zjawić się w redakcji osobiście.

DEFICYTOWY GADŻET

A wspomniane problemy, niestety, ciągle dotykają naszych Czytelników. Jeden z nich, mieszkaniec osiedla przy ul. Asnyka, czuje się jakby bytował na pustyni. Nie jest on już pierwszej młodości, ma kłopoty ze zdrowiem i nie porusza się już tak sprawnie, jak kiedyś, a tu brak komunikacji autobusowej, bo w ubiegłym roku zlikwidowano pętlę obsługującą okolicę. Do tego doszła jeszcze likwidacja dwóch skrzynek pocztowych na jego osiedlu i jego ostatni łącznik ze światem przestał istnieć. - Jak to może tak być? Pomóżcie! - prosi nasz Czytelnik No tak, pomyśleliśmy sobie, kto tam dziś, w dobie powszechnego dostępu do internetu wysyła papierowe listy? Po chwili nachodzi jednak refleksja. Przecież ten internet to znowu nie jest taki powszechny i w niewielkim stopniu korzystają z niego osoby starsze. Ponadto nie wyślemy zaproszenia na ślub, wesele czy chrzciny e-mailową pocztą. Jak by to wyglądało - musi być list i to na ozdobnym blankiecie. Albo wystosowanie zaproszenia na jakiś wernisaż, akademię, itp. - internetem po prostu nie wypada. List potrzebny jest i basta, ale skrzynki pocztowe stały się ostatnio, niestety, niezwykle deficytowym gadżetem. Niegdyś wiszące praktycznie na każdym rogu ważniejszej ulicy, dziś są prawdziwymi rodzynkami. Oprócz tych umieszczonych na budynkach placówek pocztowych w mieście wypatrzyliśmy tylko jedną, jedyną uliczną skrzynkę na ul. Odrodzenia - fot. 3. Co gorsza, nie mamy dla naszych Czytelników dobrych wieści w tej kwestii – nie będzie więcej skrzynek. Poczta Polska nie tylko bowiem nie zamierza instalować nowych, ale chce usuwać już te istniejące. Jak mówi Zbigniew Baranowski, rzecznik prasowy PP S.A. instytucja ta planuje zdemontować wszelkie skrzynki pocztowe w miejscowościach liczących poniżej 600 mieszkańców.

- We wsiach skrzynki nie są potrzebne, bo listy można nadawać u listonoszy – tłumaczy rzecznik. Spytajmy zatem, co robić, jeśli na takiej małej wsi listonosz się nie zjawi, bo nie ma po co. Nie roznosi tam prasy, bo nikt jej tam nie prenumeruje, nie roznosi listów, bo akurat nikt nie pisze. W jaki sposób mieszkaniec takiej miejscowości ma przekazać listonoszowi list? A kwestia znaczka? Skąd go wziąć, gdy we wsi nie ma gdzie go kupić? Tu ciekawostka, jak czytamy w internecie, mieszkańcy małych miejscowości, gdzie skrzynki jeszcze na razie wiszą, radzą sobie tak. List umieszczają w woreczku foliowym, do którego wkładają odliczone pieniążki na znaczek i całość pakują do skrzynki. Oto są paradoksy XXI w. Z jednej strony mamy elektroniczną pocztę, która błyskawicznie dociera do najodleglejszych zakątków świata, z drugiej niemożność wysłania zwykłego, papierowego listu np. do znajomego, który mieszka w sąsiedniej miejscowości oddalonej zaledwie o parę kilometrów.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.