Świat, nie tylko sportowy, żyje wciąż tym, co wydarzyło się podczas Maratonu Bostońskiego. W imprezie tej startował przed dwoma laty Czesław Nowakowski, znany w naszym powiecie z organizacji pleneru malarskiego w Czarnym Piecu.

Nie myślę o zagrożeniu

Czesław Nowakowski na stałe mieszka w Warszawie, ale na Mazury przyjeżdża także poza sezonem. W świecie artystycznym znany jest między innymi z organizacji letniego pleneru w Czarnym Piecu. Od sześciu lat uprawia także bieganie. Ma na swoim koncie już 26 maratonów, w których biegał na 6 kontynentach.

Dwa lata temu wystartował w Bostonie. Pobił wówczas swój rekord życiowy, wynoszący 3:52:44. Nie tylko z tego powodu wraca do tego biegu z sentymentem. Maraton Bostoński należy bowiem do najbardziej prestiżowych imprez na świecie. Poza tym jest tu wspaniała atmosfera. Ludzie bardzo serdecznie przyjmują maratończyków, gorąco im kibicują, a po biegu podchodzą i gratulują niezależnie od zajętego miejsca na mecie.

Wydarzeniem z tegorocznego biegu w Bostonie jest wstrząśnięty. - Ci dranie, którzy zrobili takie wielkie nieszczęście, wiedzieli, że największe natężenie biegaczy, którzy przekraczają linię mety jest w granicach wyniku 4 – 4,5 godz. Maraton Bostoński zaczyna się bardzo daleko za Bostonem i jego trasa prowadzi przez różne miejscowości. Dopiero ostatnie kilometry biegnie się przez Boston. Finisz jest na głównej alei miasta i tam się gromadzi najwięcej osób.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.