Zanim rozpocznę dzisiejszą gawędę o zabawnych początkach rodzimej telewizji, zmuszony jestem do zamieszczenia kilku słów odnoszących się do felietonu sprzed tygodnia. Otóż zatelefonowało do mnie dwóch zaprzyjaźnionych stałych czytelników „Kurka”, wyrażając swoje zdumienie, że nie rozróżniam polskich stopni wojskowych.

Narodziny polskiej telewizji
Budynek Prudentialu stan obecny. Dom na lewo od wieżowca to pierwsza, powojenna siedziba TVP

Mój felieton zilustrowano portretem generała (blask generalskiego wężyka „bije po oczach” niczym aureola świętego), tymczasem podpisałem owo zdjęcie: „pułkownik Bolesław Wieniawa-Długoszowski”. Fakt, tak to jakoś głupio wyszło. Muszę zatem koniecznie usprawiedliwić się, ponieważ nie chciałbym być posądzony, zwłaszcza przez koła towarzyskie związane z Ministerstwem Obrony, o podejrzany brak patriotyzmu. Otóż rozróżniam dystynkcje oficerskie i dlatego wybrałem w internecie zdjęcie, na którym figuruje Wieniawa-Długoszowski w mundurze pułkownika. Bo też był nim w latach, o których pisałem. Dlaczego wydrukowano inny portret, znacznie późniejszy (pułkownik Wieniawa otrzymał generalską nominację dopiero w grudniu 1931), nie mam pojęcia. Mojego podpisu natomiast nie zmieniono. No, ale z Bolesławem Wieniawą-Długoszowskim zawsze związane były jakieś nieprzewidziane niespodzianki. Przytoczę pewną anegdotę.

Bolesław Wieniawa-Długoszowski był w latach 20. i 30. XX wieku stałym bywalcem rewiowego warszawskiego teatrzyku QUI PRO QUO. Nazwa scenki oznacza w języku polskim nieporozumienie. Po jednej z premier, podczas bankietu, Długoszowski wzniósł toast: „piję za QUI PRO QUO - szwoleżerów polskiego teatru”. Na to odpowiedział mu legendarny konferansjer teatrzyku, Fryderyk Jarosy: „a ja piję za pana pułkownika Wieniawę-Długoszowskiego - qui pro quo polskiej armii”.

A teraz kilka wspomnień późniejszych. Późniejszych o mniej więcej trzydzieści lat, czyli z czasów, w których już przyszło mi żyć i to, i owo zapamiętać. Mam tu na myśli lata pięćdziesiąte XX wieku, a wspomnienia moje dotyczyć będą początków polskiej telewizji.

Najpierw krótki wykład historyczny. Pierwszy polski nadajnik telewizyjny zainstalowano w roku 1936, na 16. piętrze (ostatnim) najwyższego wówczas budynku w Polsce, a drugiego w Europie - wieżowcu firmy „Prudential”. Rok później wyemitowano stamtąd pierwszy sygnał. W październiku 1938 nadano przez telewizyjne złącza film „Barbara Radziwiłłówna”. Rozpoczęcie stałych emisji, dostępnych dla zwykłych odbiorców, planowano na rok 1940. Wojna przerwała dalsze doświadczenia.

Po wojnie pierwszy eksperymentalny pokaz telewizyjny zaprezentowano, na sprzęcie z ZSRR, w roku 1951, a inauguracyjny, oficjalny program wyemitowano w październiku 1952.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.