Sezon rajdowy 1997 roku Wojtek Zaborowski zakończył zdobyciem Mistrzostwa Polski w klasie N-3. Jeszcze w tym samym roku postanowił wystartować w mocno obsadzonym Rajdzie Semperit odbywającym się w Austrii.

Na gościnych występach

PECHOWA TRÓJKA

Jako że wyścig ten był jedną z kwalifikacji do Mistrzostw Europy, udział w nim brały najlepsze załogi. Z polskich oprócz Wojtka wystartowali m.in. Leszek Kuzaj i Robert Gryczyński. Był to pierwszy rajd, w którym pilotem Wojtka został Tomasz Malec. Przygotowując się do rajdu mieszkali w Czechach, zaś na treningi dojeżdżali do Austrii. Codziennie pokonując granicę wzbudzali podejrzenia strażników. Ciekawiła ich szczególnie metalowa osłona podwozia, pod którą, jak podejrzewali granicznicy, przewożone mogły być papierosy.

- Kilka razy dokładnie nas przeszukiwali, ale oczywiście żadnej kontrabandy nie znaleźli – śmieje się Wojtek.

W czasie samych przygotowań do rajdu doszło do wielu komplikacji. W treningowej astrze G po przejechaniu kilku kilometrów trasy rozsypała się skrzynia biegów. Trzy dni czekali, aż z Polski zostanie przesłana kolejna. W końcu, gdy została zamontowana, ponownie wyruszyli na trasę. Niestety ta również zbyt długo nie wytrzymała. Po jednym dniu treningów i przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów ponownie doszło do awarii skrzyni biegów.

- Ople miały jakąś wadę fabryczną i bardzo często psuł się w nich trzeci bieg.

WALKA DO SAMEGO KOŃCA

Mimo problemów na treningach, kolejne odcinki rajdu udawało się przejeżdżać, uzyskując bardzo dobre czasy. Na dwa dni przed końcem zajmowali jednak w swojej klasie drugie miejsce, tracąc do prowadzącego mistrza Austrii około 40 sekund. Jak wspomina Wojtek, przyszedł do nich wtedy i pewny siebie i powiedział, że jest już po rajdzie i raczej nie mają po co startować skoro i tak go nie dogonią.

- Jeszcze zobaczymy - odpowiedziałem – Wiedziałem, że żeby coś jeszcze zawalczyć trzeba będzie jechać na maksa.

Ryzyko się opłaciło. Na dwóch ostatnich odcinkach, na których spore odległości pokonywane były na nawierzchni szutrowej odrobili straty z nawiązką i ostatecznie wygrali wyścig.

- Na każdym z odcinków odrabialiśmy po około 30 sekund, i rajd zakończyliśmy ze sporą przewagą nad pewnym siebie Austriakiem.

Łukasz Łogmin

(cdn.)