Kilka dni temu, 22 czerwca, zmarł Marek Karewicz. Postać wyjątkowa i wszechstronna, ale przede wszystkim znana w świecie, jako jeden z najsłynniejszych fotografików wyspecjalizowanych w fotografowaniu wykonawców muzyki rozrywkowej i jazzowej. Zwłaszcza jazzowej.

Marek Karewicz
Marek Karewicz, zdjęcie sprzed trzech lat. (Autor Czesław Czapliński)

Zanim napiszę o Marku, którego poznałem w roku 1974, krótkie wyjaśnienie użytego przeze mnie terminu fotografik. Zauważyłem, że wspominając Marka wielu dziennikarzy używa określenia fotograf. Błąd. Fotograf, to jest zawód. Rzemiosło. Natomiast fotografik to artysta, który stosuje w swojej twórczości techniki fotograficzne. Fotograf może być sumiennym wykonawcą zdjęć do paszportu, a fotografik powinien tworzyć romantyczne portrety. To trochę tak jak z malarzami. Co innego malarz pokojowy, co innego artysta malarz. Marek Karewicz ukończył najpierw pomaturalną szkołę fotograficzną, a później studiował na Wydziale Operatorskim Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. Stosowną wiedzę techniczną zatem posiadł. Ale po ukończeniu edukacji nie rozpoczął żadnej komercyjnej działalności, w sensie typowego foto-zakładu, tylko od razu rzucił się w artystyczny wir fotograficznych szaleństw reporterskich.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.