Kiedy latem w lasach i nad jeziorem zaroi się od turystów, ten i ów, zdegustowany ich obyczajami, które nie bardzo służą przyrodzie, a właściwie jej szkodzą, nazywa ową brać pogardliwie "stonką".

Ba, z drugiej strony turyści zostawiają na naszej ziemi pieniądze (momentami dość spore), więc całkiem pogonić im kota nie sposób.

Gorzej niż stonka

Tyle, że po sezonie mamy to, co mamy...

- Na terenie dzikiej plaży, w miejscu, gdzie przed laty obozowali harcerze, leżą przeogromne kupy śmieci - alarmuje redakcję nasz Czytelnik ze wsi Narty.

Decyzja krótka - jedziemy. Ale nim zjawiliśmy się na miejscu, przy leśnej drodze dojazdowej (za ośrodkiem dawnego "Kodaka") widać takie oto "kwiatki" fot. 1.

Jakiś turysta na skraju śródleśnego duktu wysypał śmieci, pochodzące ani chybi z domku letniskowego, bo pośród nieczystości widać takie gadżety jak garnki, flaszkę po brandy i najróżniejsze opakowania po żywności - fot. 2.

Ręce i nogi opadają na widok tak beztroskiego, a w zasadzie bestialskiego traktowania przyrody.

Włos jeży się na głowie i ogarnia groza, bo jeśli już tutaj, wzdłuż drogi dojazdowej, widać takie nieczystości, co będzie dalej, kiedy "Kurek" dotrze do plaży?

ŚMIECIOWE WZGÓRZE

- To już przechodzi ludzkie wyobrażenie - wyrwało mi się z ust na widok śmieciowego wzgórka usypanego tuż, tuż nad ciągle jeszcze czystymi (o dziwo!) wodami jeziora Świętajno - fot. 3.

Aby Czytelnik mógł sobie uzmysłowić rzeczywiste rozmiary śmieciowej kupy, dla porównania, po lewej stronie zdjęcia, figuruje sylwetka chłopca. Rozrzucona sterta odpadów to dzieło nie jednego, a całej gromady letników, głównie z miasta stołecznego. Niestety, to nie jedyna kupa w tym miejscu. Zaraz obok leży podobne, choć nieco mniejsze zwałowisko, a wzdłuż nadjeziornego traktu, którym można dojechać do wsi Brajniki śmieć przy śmieciu leży gęsto. Ba, od nieczystości nie są wolne nawet... drzewa. W okolicy widać jakieś kuriozalne torby z odpadkami zawieszone na gałęziach drzew - fot. 4.

A pod torbami kamaszki. Co to ma być? Kto zadawał sobie taki trud, aby wieszać śmierdzące odpadki na drzewie, bo nie jest to chyba zapas żywności na przyszły sezon. Olaboga, co jeszcze ludzie są w stanie wymyśleć!

TABLICA BEZ RESPEKTU

Kiedy "Kurek" rozmawiał z mieszkańcami wsi o tym, co to się dzieje nad jeziorami, ci wskazali nam jeszcze inne miejsce - okolice ul. Sosnowej, która kończy się małą, nadjeziorną polanką.

Tam, na jednym z drzew (notabene przybita gwoździami, co jest mało ekologiczne), wisi tabliczka zakazująca wysypywania śmieci. Jaki jest jej skutek - każdy widzi - fot. 5.

GDZIE TE WORKI?

Gmina Jedwabno, aby zapobiec podobnym wypadkom, na początku tego lata dostarczyła do wszelkich punktów sprzedaży w Nartach, Warchałach i innych siołach foliowe worki. Kosztują one 9 zł i zmieszczą dość sporo nieczystości, co widać na zdjęciu - fot. 6.

Każdy "producent" śmieci miał coś takiego nabyć, a potem, gdy worek zapełnił, wystawić go w widocznym miejscu tak, aby służby gminne mogły go zabrać.

Niestety, ów pomysł, skoro nad jeziorami usypane są góry śmieci, nie całkiem wypalił.

O ile właściciele domków letniskowych i ich użytkownicy jako tako wywiązywali się obowiązku składowania nieczystości w workach i ich wystawiania w widocznym miejscu (z niechlubnymi wyjątkami - patrz foto. 1), o tyle koczujących w namiotach lub przyczepach kempingowych problem usuwania śmieci jakby w ogóle nie interesował. W dodatku w przeważającej liczbie nie mieli oni pojęcia, że w rozmaitych placówkach handlowo-usługowych w Warchałch, czy Nartach można nabyć stosowne worki na śmieci, które potem zabierają porządkowe służby gminne.

Stąd wniosek taki, że brakowało należytej informacji o możliwości kupna worków wywieszonej np. na plażowiskach, choć w sklepach oraz barkach oferujących ów gadżet również próżno było jej szukać.

Zamiast tabliczek z tą pożyteczną i wprost niezbędną informacją widać jeszcze do dzisiaj, rozwieszone tu i ówdzie ulotki takiej oto treści - fot. 7.

No, nie wiedziałem, że mam takie prawa. Wydaje mi się jednak, że nie w tym rzecz, aby policja informowała obywateli o ich prawie do pomocy (każdy to wie), ale przede wszystkim, aby strzegła porządku i nie dopuściła do tego, by ktoś został ofiarą. Jak się nią już stanie, wówczas jest już po ptokach i na co wtedy wiedza o prawie do żądania pomocy?

PS.

Choć z trudem, to "Kurek" jednak odnalazł miejsce, gdzie obecnie w okolicach wsi Narty obozują latem harcerze. Jest to uroczy, romantyczny zakątek nad jeziorem Krzywek (zaraz po drugiej stronie szosy Szczytno - Nidzica). Druhowie wybudowali tam piękne, drewniane molo z wieżyczką, a w lesie panuje wzorowy porządek. Nie znajdzie się tam najmniejszej puszki, butelki czy plastikowej torby. Czyli jak się ma chęci, to o czystość, mimo długiego pobytu nad jeziorem, zadbać można.

2005.09.28